Marcin Kokoszka Go BIG or Go HOME

Jakie były moje początki w biznesie?

Każdy kiedyś zaczynał! Co robiłem, żeby rozwinąć swoje biznesy? Sprawdź!

Film jest już dostępny na moim kanale na YouTubie:

Witaj! Nazywam się Marcin Kokoszka, jestem seryjnym przedsiębiorcą. Dzielę się swoją wiedzą z zakresu budowania biznesu, zespołu, sprzedaży i marketingu.

SUBSKRYBUJ: http://bit.ly/SubMarcinKokoszka

Materiał również dostępny w formie podcastu. Sprawdź!

Jakie były moje początki w biznesie?

Porozmawiamy sobie o kilku rzeczach, które robiłem, żeby się rozwinąć w biznesie. Nie od razu zaczyna się profesjonalnie.

Bardzo często porównujemy się do tego, jak dzisiaj ktoś robi jakiś biznes. My jesteśmy jeszcze kilka kroków dalej. Jak to jest, że ta osoba tak to robi i ma tylu klientów teraz, a my jeszcze po prostu ich nie mamy? Próbujemy kopiować to, co robi teraz dana osoba. Natomiast nie widzimy całej tej drogi.

Zależy mi na pokazaniu Wam odrobiny kreatywności, pracowitości, czasem nawet głupoty, szaleństwa. Pokazania zaangażowania i tego, że nie zawsze wszystkie rzeczy robiłem profesjonalnie. Robiłem po to, żeby działać. Działać z tym, co mam w danym momencie. Bardzo mocno wierzę w to, że lepiej jest nieprofesjonalnie działać niż profesjonalnie zwlekać.

Drukowanie plakatów

Przechodzimy do punktu pierwszego, którym jest drukowanie plakatów. Dobrze wiem, że samo drukowanie plakatów nie jest jakoś super drogie. Wyliczyłem sobie, że będziemy drukowali sami plakaty na reklamę mojego biura kredytowego. Mieliśmy nawet zatrudnione osoby właśnie do drukowania plakatów. Mieliśmy takie ilości tych plakatów, że opłacało nam się mieć kogoś, kto będzie drukował te plakaty.

Pamiętam, jak jeszcze jeździłem Matizem i w jakimś sklepie była promocja na papier ksero. Było chyba 3 zł na każdej ryzie. Załadowałem tego Matiza tym papierem żeby go przywieźć. Mieszkałem w kawalerce i jak rozładowałem to wszystko jedną czwartą pokoju mi zabrało.

Dalej, jak to robiliśmy, były zamienniki tuszów. To można było samemu uzupełniać. Pamiętam doskonale jak wziąłem i uzupełniałem takie tonery. Robiłem to u rodziców na ogródku. Jak z tego toneru zawiało, to wszystko było z tego czarnego toneru. Byłem z tego cały, ubrania całe brudne. Jak tak popatrzę na to teraz, to myślę sobie że to mogło nie być aż tak do końca opłacalne. W danym momencie cel był realizowany najniższym kosztem.

Sami jeździliśmy samochodem, rozwoziliśmy te plakaty.

W momencie, kiedy wiedzieliśmy że działamy na jakimś tam obszarze i był odpust w kościele to szliśmy z ulotkami. Roznosiliśmy te ulotki w tym obszarze, czy też plakaty właśnie rozwoziliśmy na wsiach, na jakieś przystankach, na drzewach to wieszaliśmy.

Wszystko można powiedzieć totalnie najniższym kosztem. Samemu projektowaliśmy. Samemu to drukowaliśmy, samemu tonery wymienialiśmy, po papier jeździliśmy, ucięliśmy.

Później kontynuowaliśmy to już na trochę większą skalę i mieliśmy osoby do tego, ale dalej robiliśmy to sami, dlatego że właśnie mocno liczyliśmy to, czy to nam się opłaca i czy nie lepiej wziąć coś innego.

Dzisiaj sobie bardzo cenię marketing internetowy. Kiedy zaczynałem jakieś możliwości już były ale na pewno nie takie jak dzisiaj.

Plakaty na dyktach

Jeżeli jesteśmy w kontekście reklamy i właśnie takiej związanej z plakatami to kolejne co, to były dykty. Dykta, jak macie z tyłu szafy taką nie wiem jak to powiedzieć wiórową płytę, ale nie taką grubą tylko taką cieniutką. Coś takiego kupowaliśmy i to obklejaliśmy. To też ten projekt, jak był to naprawdę potrafiliśmy na kartkach A4 wydrukować ileś tych kartek obok siebie poprzyklejać to wszystko, żeby na to nie padało to folią taką spożywczą po prostu owijaliśmy. Później przed świętem Wszystkich Świętych. Jeździliśmy i przy cmentarzach przy jakimś wejściu były jakieś barierki, czy przy jakimś skrzyżowaniu po prostu wieszaliśmy takie właśnie dykty. Czasami to było zdejmowane, a czasami to tam było cały czas. Co ciekawe? To było skuteczne.

Tak jak teraz na to popatrzę to nie wyobrażam sobie dzisiaj tego, że siadam w te auto i jadę po prostu z tymi dyktami. To na obszarze powiedziałbym kilkudziesięciu kilometrów było rozwożone wieszane, a wcześniej robione i przygotowywane. Co istotne? To było naprawdę skuteczne i mieliśmy z tego klientów.

Pomijając chyba legalność tych działań, bo jak dzisiaj sobie tak o tym myślę to należałoby jakieś zezwolenia załatwić. Natomiast było to skuteczne.

Sandwich board w biznesie

Podwójna tablica reklamowa noszona przez człowieka. Jak już jesteśmy przy dyktach to mieliśmy też coś takiego, tak jak wiele firm które mają ulotki i zatrudniają kogoś, kto rozdaje ulotki gdzieś na jakimś deptaku na głównej ulicy w danym mieście, tak u nas była osoba z ulotkami. Dodatkowo jeszcze na sobie miała taką dyktę (sandwich board). To już było robione w profesjonalnej firmie. To było dość lekkie, plastikowe czy z jakiegoś takiego tworzywa. Taka osoba miała z przodu i z tyłu na szelkach taką właśnie dyktę.

To było właśnie roznoszenie ulotek razem z taką dyktą na sobie, co się od razu rzucało mocno w oczy. W porównaniu do innych osób, które roznosiły ulotki, to było zdecydowanie skuteczniejsze. Nawet jak ktoś nie wziął tej ulotki to widział ofertę, bo tu była po prostu cała oferta wypisana.

Później to do kilku innych miast też wdrożyliśmy. To po prostu było super skuteczne i bardzo często właśnie mimo tego, że patrzymy sobie na to: “Jezus Marcin, co to za pomysł w ogóle?”. Robiliśmy rzeczy, które były w miarę tanie, ale były to skuteczne rzeczy. Dzisiaj już w inny sposób na wiele większą skalę działamy.

Reklama (?) na OLX

Kolejną rzeczą, którą chce się tu podzielić. Kiedy szukaliśmy pracownika do biura kredytowego wrzuciliśmy ogłoszenie, w którym opisaliśmy, czym ta osoba będzie się zajmowała. Nagle mieliśmy trochę więcej klientów. Nie było to dla nas wtedy takie super dobre. Wiem, jak to brzmi, ale byliśmy w trakcie rekrutacji potrzebowaliśmy kogoś zatrudnić. Kolejki już mieliśmy duże, nasz marketing i reklama była skuteczna.

Zawsze badaliśmy to, skąd ktoś do nas trafił i nagle się dowiedzieliśmy, że dużo osób do nas trafiało właśnie z ogłoszeń o pracę.

Dlaczego? Dlatego, że mieliśmy też oferty z instytucji pozabankowych: Pożyczki, Chwilówki. W ogłoszeniu o pracę mamy pożyczki, pożyczka bez zaświadczeń o zarobkach. Wtedy przeglądały to często osoby, które szukały pracy. Kiedy się zorientowaliśmy, że to jest obszar w którym nikt inny się nie reklamuje, a ludzie to nasza grupa docelowa, która to przegląda. Wtedy mieliśmy rekrutację ciągłą, w 12 czy w kilkunastu różnych miastach na kilku różnych portalach, wszystko w kategorii właśnie dam pracę.

Tylko, że tam oprócz tego, że damy pracę to jeszcze było tak, że bardzo szczegółowo opisywaliśmy, jakie mamy współprace. Jak ktoś przyjdzie do nas pracować z jakimi instytucjami będzie podpisywał wnioski w związku z tym, że te oferty są na przykład bez BIK albo bez zaświadczeń o zarobkach albo na sam dowód osobisty i tak dalej. W momencie kiedy się zorientowaliśmy, czego potrzebuje nasza grupa docelowa, to tak skonstruowaliśmy to ogłoszenie o pracę. W pewnym momencie było tak że dużo tych portali ogłoszeniowych było właśnie w kategorii o pracę albo tańsze były albo nawet były bezpłatne. Ogłoszenia o pracę były bezpłatne, więc byliśmy na wielu portalach wypozycjonowani na to, że szukamy pracowników. Mając te oferty nigdy nam CV nie brakowało. Wyciągnęliśmy pewne wnioski, badaliśmy wcześniej rynek znaliśmy naszą grupę docelową i wtedy potrafiliśmy to wyskalować.

Doświadczenia z MLM w biznesie

Wcześniej zanim jeszcze prowadziłem biznesy tradycyjne to działałem w mlm-ie. Kiedy potrzebowałem właśnie budować strukturę zacząłem od znajomych. Brałem rekomendacje, ale też działałem na osobach, na kontaktach, które znałem. To jeszcze było za czasów, kiedy działała Nasza Klasa. Potrafiłem wziąć i teraz nazwałbym to pewnie spamem, ale wpisywałem sobie po prostu: Gliwice Hania albo Asia albo Beata albo nie wiem Marek, Łukasz i tak dalej. Miałem jedną przygotowaną wiadomość gdzie było: Cześć Ania! Widzę, że masz na przykład dużo znajomych… czyli wypisałem wszystkie osoby, otworzyłem sobie profile wszystkich osób, które miały tam powyżej 500, czy 300 znajomych i miałem taką formułkę: “Hej widzę że masz dużo znajomych. To pewnie powoduje, że nie masz problemu z relacjami z ludźmi. Działam w marketingu sieciowym. Jest to biznes oparty właśnie o relacje, o kontakty, który mi pozwala się rozwijać” i tak dalej.

Miałem fajną formułkę napisaną i wysyłałem tego na potęgę, tak jeżeli ktoś na naszej klasie miał bana za liczbę wysłanych wiadomości to byłem tą osobą. Co ciekawe? Część tych osób rzeczywiście odpisywało, pytało się, o co chodzi. Wtedy umawiałem się na spotkania.

Było też tak, że kiedy jechałem na spotkanie nie miałem dużo pieniędzy. To był moment, w którym się rozwijałem. Nie miałem wcześniej jakiejś kariery, nie miałem odłożonych pieniędzy, więc potrafiłem mieć coś na zasadzie 15 zł, z czego 4, czy 5 zł szło na bilet pociągowy, żeby dojechać do Gliwic. Później miałem tak, że jedno latte zamawiałem i na tym jednym latte potrafiłem oblecieć 5 spotkań. W jednym miejscu się umawiałem, co 45 minut albo co godzinę z kolejną osobą. Tylko pytałem, kto czegoś się napije. Jakąś wodę, czy coś takiego i po prostu, jeżeli chodzi o budżet na mnie to był jeden napój na całe kilka spotkań.

Teraz potrafię zrobić reklamę, gdzie docierasz do dziesiątek tysięcy osób z komunikatem z grupą docelową

Wtedy można powiedzieć, że się ręcznie leciało się z tym wszystkim po kolei, ale też przynosiło to efekty i też bardzo szybko ta struktura rosła. Zapraszałem takie osoby, które też mówiły: “Nie chcę  znajomym tego proponować”. Mówię: “Przecież my się też nie znamy, tak? Możesz działać w inny sposób”. Wtedy te osoby mówiły: “OK to ciekawe! Fajne to ruszam. Zaczynam działać”.

Rzeczywiście mieliśmy wtedy też bardzo fajne efekty i rezultaty.

Jeżeli chodzi o takie zaangażowanie i mówimy o rzeczach które robimy, a które nie są jakoś super oczywiste, proste to też nie byłem dobry z języka angielskiego.

Na początku pierwsze bezpłatne e-booki, dzisiaj to wszyscy tego mają tyle, że już nawet tych reklam nie widzimy, ale kiedyś to było coś.

Pobrałeś ebooka i pamiętam, jak był o wideomarketingu. Pierwsze e-booki bezpłatn,e ktoś robił reklamę właśnie o tym że zobacz, jak tu robić wideomarketing. Oczywiście później dalej była oferta na kurs, na szkolenia. Mnie nie było stać wtedy na te kursy i szkolenia.

Ebooka pobrałem, wydrukowałem go sobie. Nie za bardzo potrafiłem go sobie przetłumaczyć, nie rozumiałem go. Umówiłem się z kolegą, który potrafił język angielski i pojechałem do niego. On to czytał, po kolei tłumaczył, o co chodzi. Jakieś 10, jak nie 30 razy podczas tego mówi: “Stary to jest jakiś skam. Stary daj spokój, przecież to jest jedna wielka oferta reklamowa. Stary coś tam, coś tam”. Mówię: “Dobra! Dawaj, opowiadaj! Czytaj, mów mi co tam jest? Co tam jest?”. Ebook miał z 70 stron, siedzieliśmy i go tam zmuszałem do tego, żeby mi to tłumaczył. Po polsku sobie robiłem notatki i zapisywałem.

To też pokazuje, jakie mamy dzisiaj narzędzia, gdzie możemy sobie wrzucić w Google translatora cały plik i od razu mamy go przetłumaczony. Na danej stronie robisz: Przetłumacz na język polski. Pomijając to, że możesz się nauczyć języka. Nawet jeżeli nie potrafisz tak jak ja wtedy języka, bierzesz wrzucasz po prostu w czat GPT. Prosisz, żeby ci przetłumaczył to na dany język i masz właściwie to w ciągu kilku sekund przetłumaczone od razu na miejscu. Wcześniej musiałem to drukować, umawiać się na spotkania i jechać pociągiem. Czekać później na pociąg powrotny. W międzyczasie ktoś mi oglądał przysługę, żeby to tłumaczyć.

Dzisiaj są większe możliwości

Jest o wiele łatwiej w wielu obszarach. To też powoduje, że pewnie konkurencja jest większa. Wtedy kiedy miałem już tą wiedzę to było mniej osób, które w danym obszarze w danej dziedzinie miało tą wiedzę. Dlaczego? Dlatego, że to po prostu było skuteczne.

To są takie rzeczy, które pamiętam. Przypominam sobie te rzeczy, które robiłem i myślę sobie:

“Ja Cię kręcę! Jaką trzeba było się wykazać kreatywnością, determinacją, a czasem być trochę szalonym, żeby te wszystkie rzeczy robić!”

Myślę, że dzisiaj w inny sposób, ale w podobnym schemacie wyciągamy po prostu wnioski. Znamy grupy docelową. Patrzymy, co jest skuteczne, czerpiemy pewną wiedzę, edukację, być może z miejsc z których nie wszyscy korzystają. To stanowi o jakieś naszej takiej przewadze konkurencyjnej.

Jestem bardzo ciekawy, jakimi rzeczami Wy się zajmowaliście? Jakie rzeczy robiliście? Może jakie nadal robicie, które są nie do końca oczywiste, które być może przez innych są nawet wyśmiewane, czy nawet sami tak na to patrzycie i mówicie: “nie wierzę, że to robię”? Robicie to i jest to skuteczne albo macie nadzieję, że będzie skuteczne.

Podzielcie się tym proszę w komentarzu.! Z przyjemnością to przeczytam, podpowiadam na te komentarze.

Szukasz pomocy w biznesie?

Te i inne kwestie poruszam w moim autorskim 12 tygodniowy Programie Rozwoju Twojej Firmy. Zobacz agendę szkolenia tutaj: https://marcinkokoszka.com/produkt/12-tygodniowy-program-rozwoju-twojej-firmy-pakiet-podstawowy/

Potrzebujesz indywidualnego podejścia? Sprawdź moją ofertę doradztwa biznesowego: https://marcinkokoszka.com/sklep-doradztwo/

Informacje o moich szkoleniach znajdziesz tutaj: https://marcinkokoszka.com/sklep-szkolenia/

Zapraszam!

Zostaw komentarz