Marcin Kokoszka Go BIG or Go HOME

Aż 9 lekcji, które wyniosłem z MLM!

Czego nauczyłem się w MLMie? Aż dziewięć lekcji, które wyniosłem z MLM, a które przydały mi się później w biznesie tradycyjny i w prowadzeniu swoich biznesów! Sprawdź!

Na moim kanale na YouTubie pojawił się także materiał na ten temat. Odsyłam również tam:

Witaj! Nazywam się Marcin Kokoszka, jestem seryjnym przedsiębiorcą. Dzielę się swoją wiedzą z zakresu budowania zespołu, sprzedaży i marketingu. Jeżeli jeszcze nie subskrybujesz mojego kanału, zrób to teraz.

SUBSKRYBUJ: http://bit.ly/SubMarcinKokoszka

Zajrzyj również na mój podcast, który prowadzę. Tam również na bieżąco pojawiają się najświeższe materiały:

 

Czego nauczyłem się w MLM przez ostatnie lata?

Zbudowałem ponad 20 biznesów, ale poza pracami i dodatkowymi różnymi aktywnościami zaczynałem od MLM.

Działałem w kilku MLM. Byłem w MLM właśnie takim, gdzie zaprosił mnie wujel. Jeszcze jako osoba niepełnoletnia byłem na pierwszych spotkaniach. Tam też zaczęła się kształtować taka moja głowa, jeżeli chodzi o rozwój osobisty, o motywację, o możliwości. O takie poszerzanie tego, jakie są właśnie możliwości funkcjonowania w świecie, zarabiania, kariery zawodowej. Wtedy wujek zabrał mnie na  takie spotkanie, zobaczyłem to, spodobało mi się bardzo i stwierdziłem: “Dobra, będę działał”!

Byłem w MLM związanych z suplementami diety, z finansami, z telekomunikacją, z kosmetykami, perfumami. Także trochę MLM przerobiłem przez dany czas i dużo się nauczyłem. Nauczyłem się naprawdę sporo, jeżeli chodzi o to, co później wykorzystywałem w biznesie tradycyjnym.

Pierwszą taką rzeczą, to jest duplikacja.

Mam tutaj na myśli to, co w biznesie nazywamy robieniem procedur, procesów, standardów. Po co?

  • Po to, żeby za każdym razem robić coś dobrze.
  • Po to, żeby za każdym razem robić to tak samo.
  • Po to, żeby nie wymyślać koła od nowa.

To właśnie w MLM jest jedna z kluczowych zasad. Jeżeli coś robię dobrze, to kolejna osoba ma to kopiować, powtarzać. Dlaczego? Dlatego, że ta osoba też ma kogoś zaprosić, też ma w jakiś sposób sprzedawać. W momencie, kiedy będzie robiła to zawsze na swój sposób, to każdy będzie robił coś po swojemu.

Dla mnie MLM jest taką formą franczyzy. Franczyza charakteryzuje się tym, że właśnie ktoś Ci daje gotowe standardy i masz robić to dokładnie tak, jak jest tam powiedziane.

Duplikacja, duplikacja tych działań, duplikacja tego co działa, duplikacja pewnych zadań, tworzenie procesów i standardów to jest coś, co wykorzystuję w biznesie. Uważam, że to jest bardzo ważne. Tego nauczyłem się właśnie w MLM.

Budowanie zespołu.

Jedna z trudniejszych rzeczy w biznesie. Jedna z najpotrzebniejszych rzeczy. Biznes to ludzie, biznes to gra zespołowa. Kiedy masz taką szkołę w postaci MLMu, gdzie Ty nie dajesz umowy o pracę, gdzie masz prawa i obowiązki itd., tylko lecisz na czystej motywacji, na inspiracji, na dążeniu do jakichś celów, do tego, że ktoś chce coś osiągnąć i dlatego inwestuje swój czas, inwestuje swoje pieniądze, żeby dalej się rozwijać, żeby sprzedawać, żeby zapraszać kolejne osoby, żeby podzielić się swoimi kontaktami.

To jest naprawdę duża szkoła, czyli budowanie zespołu i to, co za każdym razem słyszałem, w każdym MLM. Zacznij korzystać, żeby poznać te produkty, żeby być wiarygodnym. Zacznij sprzedawać, bo jeżeli Ty nie będziesz sprzedawał, to kolejni też tego nie będą robili. Naucz się sprzedawać, sprzedawaj, polecaj, rekomenduj. Jeżeli będziesz sprzedawał, będziesz w stanie zarabiać.

W momencie, kiedy i to były trzy takie levele, czyli jak kupujesz dla siebie, oszczędzasz. Oszczędzasz dlatego, że ten produkt dla siebie kupujesz taniej niż gdy go sprzedajesz. Kiedy sprzedajesz możesz już zarabiać. Kiedy chcesz być niezależny, kiedy chcesz mieć dużą organizację, kiedy chcesz dużo zarabiać, budujesz zespół. Nauczyłem się właśnie tej struktury i budowania zespołu.

Kolejna rzecz, trzecia to jest marketing, robienie marketingu.

To się nazywa nawet marketing sieciowy, multi level marketing, czyli robienie szeroko rozumianego marketingu, sam sposób komunikacji, pokazywania, organizowania różnych eventów. Czystego marketingu uczyłem się właśnie robiąc marketing sieciowy.

Kolejny punkt to jest sprzedaż, czyli nauczyłem się sprzedawać.

Wiele razy robiłem to bardzo, bardzo źle. Wtedy też zaczynałem czytać książki właśnie o sprzedaży. Sprzedawałem rodzinie, sprzedawałem znajomym, sprzedawałem osobom, którym w ogóle ten produkt nie był dopasowany. Nauczyłem się sprzedawać.

Kolejna to jest po prostu złoto.

W MLM miałem niezliczone ilości szkoleń. Były jakieś płyty z jakimiś szkoleniami, a potem, jak to się mówi nagrywana dodatkowo, były te nagrywarki na CD czy później na DVD. Teraz pewnie w jakiejś chmurze, czy tam na pendrive były przekazywane różne szkolenia, książki, audiobooki.

Dobrej jakości materiały, dobrej jakości szkolenia, dostęp do edukacji organizowanym przez liderów danej firmy, branży, szkolenia całodniowe za naprawdę ułamek kwoty, którą normalnie trzeba byłoby zapłacić, czyli kwestia obiadu, lunchu, dojazdu na dane szkolenie. Naprawdę czasami więcej za paliwo płaciłem, żeby gdzieś dojechać niż za samo szkolenie, gdzie to był tylko koszt wynajmu sali. Były organizowane bardzo dobre szkolenia, oczywiście nakierowane na daną firmę, na MLM. Niekoniecznie ktoś uczył budowania zespołu, jak to robić w korporacji, tylko rzeczywiście jak to robić w MLM. Pokazywane były przewagi MLM nad innymi formami prowadzenia biznesu, czy kariery zawodowej, ale jednak uczyło się tych wszystkich rzeczy, więc dostęp do edukacji przeogromny.

Skalowanie.

To jest też duplikacja. Zrobienie, żeby coś wyglądało tak samo, ale na szeroką skalę, czyli skalowanie poszczególnych rzeczy, w tym przypadku sprzedaży i budowania zespołu. Masz dwie rzeczy, które możesz robić, jeżeli chcesz robić duży biznes to  budowanie zespołu i czego dalej? Uczenia ich, jak budować zespół i jak sprzedawać. Samemu zrobić jakiś obrót, ale później właśnie uczyć tego kolejnych. Sprzedajesz po to, żeby mieć tą wiedzę. To jest niesamowite. To jest właśnie duplikacja, ale na dużą skalę, czyli skalowanie biznesu. Słuchanie o tym, że skalowanie ma znaczenie, że skalowanie ma sens, że musimy skalować właśnie ten biznes.

Kolejno działanie na niskich budżetach.

Kiedy dzisiaj słyszę, że ktoś mówi:

“Oo, ja to potrzebuję anioła biznesu, inwestora, w ogóle kredytu, setki tysięcy, miliony, żeby otworzyć jakiś mały punkt stacjonarny z czymś”

Mówię: “Absolutnie! Nie!”. Ja mówię: “To jest komfort, to jest luksus, żeby w ten sposób działać”.

Wiecie, jedną z moich aktywności zawodowych to jest zarówno sprzedawanie firm innych osób, czy też wsparcie właśnie w sprzedaży firmy, ale też pozyskiwanie finansowania. Zawsze tak weryfikuję, dodaję swoje 3 grosze. Pytam oczywiście, czy mogę, ale pokazuję, że naprawdę czasami ktoś nie potrzebuje 2 milionów i byłbym w stanie to zrobić pewnie w 200-300 tysiącach bardzo często. Pokazuje to.

Oczywiście ktoś musi mieć najnowsze oprogramowanie, najlepszy komputer, najlepszą w ogóle największą witrynę w najlepszym mieście z najlepszą agencję marketingową.

Natomiast tutaj czego się nauczyłem, bo mówimy o tym, czego nauczyłem się w MLM, to nauczyłem się właśnie tego, że można działać na niskich budżetach. Tak naprawdę w systemie takim prowizyjnym. Musisz też dobrze zarządzić marketingiem, dobrze zarządzić właśnie budżetem, który masz na ewentualny wyjazd.

Pamiętam, jak jechałem na spotkanie i w jednym miejscu zamawiałem sobie latte i każda kolejna osoba, która przychodziła brała jakiś tam napój, mówię: “A czego się napijesz?”. “A tego i tego”, “ok, dobrze, super” i ta osoba po nie wiem 40 minutach szła dalej. Czekałem na kolejną osobę, która znowu o pełnej godzinie przychodziła. Mówię: “Czego się napijesz?”. Ta osoba zamawiała, a kelner tylko na mnie patrzył i pytał: “A czy Pan coś może jeszcze?”. Mówię: “Nie. Jeszcze mam.”. Latte zamawiałem nie dlatego, że uwielbiałem latte, tylko dlatego, że to była największa kawa jaka była w tym lokalu. Wystarczała mi na 3 albo 4 spotkania, bo sobie tylko tam posiorbałem, żeby właśnie przyciąć na kosztach. Kupiłbym sobie jedną kawę, a moi goście jak chcieli proszę bardzo – woda, kawa, co tam chcą – mieli, proszę bardzo, porozmawialiśmy o tym i idziemy dalej.

Jeżeli robiliśmy na przykład ogłoszenia, to ogłoszenia drobne, bezpłatne. Jeżeli na plakatach działaliśmy, sami to drukowaliśmy i robiliśmy. Sam zmieniałem toner. To samo zresztą później wykorzystywałem w promocji biura kredytowego, gdzie na zamiennikach tuszu czy tonera, które sam uzupełniałem drukowałem sam plakaty, żeby właśnie wyszło taniej.

Działanie na niskich budżetach w niekomfortowych, w nieidealnych warunkach.

Kolejno, no to jest przyjmowanie odmowy.

Wielokrotnie usłyszałem odmowę:

“Nie, to nie dla mnie, nie to może zadziałało w Stanach, ale nie u nas. Nie, to nie jest dla takich młodych. To nie jest dla takich starych. Nie, to jest naciąganie. To jest piramida, to jest. Nie, nie, nie, nie, nie, nie”

Setki razy usłyszałem nie. Mówię: “ok, dobrze, lecimy dalej” i wielokrotnie sam ze sobą musiałem mierzyć z tym, czy robimy to dalej, czy nie. Mówię: “Ja mówię tak”. I działamy i robimy.

Później, kiedy właśnie pracowałem w call center, kiedy pracowałem w akwizycji, w momencie, kiedy pracowałem w swoich biznesach, kiedy sprzedawałem produkty finansowe różne inne, to wielokrotnie słyszałem: nie, nie.

Nie tylko od klientów, ale od współprac. Ile razy musiałem czasami rozwijając biuro kredytowe, tu mi odmówili, tu odmówili i miałem ograniczoną ofertę. Nie miałem dwóch trzecich instytucji finansowych w swojej ofercie.

Współprace przyszły z czasem. Jak z tymi współpracuję, to drudzy się zgodzili, bo już z tymi współpracuję. Miałem kogoś w ofercie dlatego, niebezpośrednio, ale przez innego pośrednika, więc byłem, jak owca, czyli osoba wypełniająca czynności agencyjne. Ubezpieczenia, nie chcieli mi dać, bo był lokal niedostosowany coś. Podpiąłem się jako agent w innej agencji i sprzedawałem to w swoim lokalu. Szukanie rozwiązań na to, że nie. Usłyszałem wielokrotnie słowo nie.

Setki razy mi osoby nie przyszły na spotkanie, czyli usłyszałem takie nieme nie. Po prostu jechałem. W pociąg wsiadam. Muszę jechać wcześniej. Komuś nie pasowała godzina. Mówię: “Dobra, poczekam”. 45 minut, czekam. Bach! Tej osoby nie ma. Czekam. Pociąg mi odjechał. Musiałem poczekać na kolejny. Ta osoba nawet nie przyszła. Pojechałem. Kawę zamówiłem, bilet kupiłem. 4-5 godzin zmarnowałem. Wtedy nie wiem co było dla mnie większą stratą czy te 4-5 godzin, czy te 8 zł tam na kawę. Patrzysz, czy masz więcej pieniędzy czy masz więcej czasu, ale przede wszystkim było kolejne nie.

Jak dzwoniłem i chciałem się umówić na spotkanie wiele razy słyszałem: nie. Kiedy jeszcze wtedy na Naszej Klasie pisałem: “a może byśmy się…”. A oni: “Nie już mi koledzy mówili czym Ty się zajmujesz? Nie”. Słyszałem to tyle razy.

Kolejny dziewiąty, ostatni taki punkt, czego się nauczyłem.

To jest: właśnie badanie grupy docelowej, czy też odpowiadanie na potrzeby grupy docelowej. Popełniłem tak dużo błędów, jak tylko chyba było można.

Pamiętam moment, w którym szedłem jako licealista do Finansowego MLM, gdzie miałem sprzedawać właśnie takie inwestycje czy jakieś fundusze tego typu rzeczy. Byłem na dwudniowym szkoleniu. Po czym tam usłyszałem, jak muszę się ubrać, jak wyglądać.

Umówiłem się z mamą mojego kolegi, żeby właśnie przeprowadzić taką analizę finansową. Analizę finansową, po prostu ankieta, pytanie – odpowiedź. Wsiadłem na rower mojej mamy, która miała koszyk z przodu, włożyłem do tego koszyka tą taką moją teczkę i uwaga: wsiadłem w garniturze na ten rower w środek lata. Wiecie w garniturze, w marynarce jadę przez wieś z tą teczką moją. Jadę robić analizy finansowe i zadbać o ich emerytury.

Teraz jak na to patrzę, to jest komiczne. Musiałem wyciągnąć tę lekcję. Pamiętam jak dzwoniłem  znowu do innej mamy, mojego kolegi, bo moi koledzy wtedy jeszcze nie mogli inwestować, nie mieli swoich pieniędzy albo nie takich, żeby móc inwestować. Kiedy znałem daną osobę, kiedy moja mama się kolegowała z nią, kiedy ta pani była u nas kiedyś to normalnie z nimi siedziałem przy kolacji i sobie rozmawiałem albo byłem u nich i normalnie rozmawiałem. W momencie kiedy dzwoniłem, to mówiłem:

“Dzień dobry pani, imię, nazwisko z tej strony Marcin Kokoszka. Jestem takim doradcą finansowym i chciałem się umówić na spotkanie w celu przeanalizowania Pani sytuacji finansowej i z zabezpieczeniem na emeryturę, ewentualnie rentę. Chciałem zapytać, czy pasuje pani we wtorek do południa, czy raczej bardziej w czwartek?”

Ludzie kochani, nie. Musiałem to przejść. Musiałem się tego właśnie nauczyć, żeby teraz dopasować się do grupy docelowej. Z czasem to już było ok. Patrzyłem jaka jest grupa docelowa, żeby użyć odpowiedniego języka.

Dzisiaj w marketingu mówimy o tym, że dobierasz odpowiedni kanał komunikacji, odpowiedni sposób komunikacji. Robisz video audio, w jaki sposób mówisz, jakie problemy rozwiązujesz itd. Tego uczyłem.

Jestem bardzo ciekawy tego, jakie Wy macie doświadczenia. Jakie są Wasze ważne lekcje? Czego się nauczyliście i też czy się zgadzacie lub nie zgadzacie z tymi rzeczami, o których tutaj właśnie powiedziałem, o tych lekcjach, które wyciągnąłem. Być może Wy macie odwrotne doświadczenia, a może jeszcze jakieś dodatkowe? Napiszcie w komentarzach!

Szukasz pomocy?

Te i inne kwestie poruszam w moim autorskim 12 tygodniowy Programie Rozwoju Twojej Firmy. Zobacz agendę szkolenia tutaj: https://marcinkokoszka.com/produkt/12-tygodniowy-program-rozwoju-twojej-firmy-pakiet-podstawowy/

Potrzebujesz indywidualnego podejścia? Sprawdź moją ofertę doradztwa biznesowego: https://marcinkokoszka.com/sklep-doradztwo/

Informacje o moich szkoleniach znajdziesz tutaj: https://marcinkokoszka.com/sklep-szkolenia/

Zapraszam!

Zostaw komentarz