Marcin Kokoszka Go BIG or Go HOME

Jak znaleźć dobry pomysł na biznes?

Opowiadam o tym, jak pracuję nad moimi pomysłami na biznes, skąd je w ogóle biorę oraz jak to się dzieje, że mam ich tak dużo, z czego większość wypala.


Dzisiaj chcę Wam opowiedzieć o moim podejściu do pomysłów biznesowych.

Bardzo często, kiedy dużo osób już wie, że prowadzę kilka biznesów równocześnie, że założyłem już kilkanaście albo i kilkadziesiąt różnych biznesów. Jedne wyszły lepiej, inne gorzej, jedne zamknąłem, inne sprzedałem, jeszcze inne cały czas pięknie się rozwijają. Ale cały czas też powstają nowe biznesy. Wtedy podchodzicie na konferencjach czy spotkaniach lub piszecie mi w prywatnych wiadomościach: panie Marcinie / Marcin, jak to się dzieje, skąd pan bierze te wszystkie pomysły? Co pan nie wymyśli, to jest. Ja sobie zawsze myślę: gdybyście wiedzieli, ile pracy ja wkładam w każdą rzecz, którą zarówno już widzicie, jak i te wszystkie pomysły, które nigdy nie ujrzały światła dziennego, to byście w ten sposób nie mówili, tylko byście wiedzieli, że ja tak naprawdę musiałem masę roboty włożyć w to, żeby ta konkretna rzecz wypaliła, żeby to się rzeczywiście zadziało.

Już o tym mówiłem w różnych swoich mediach społecznościowych, na które serdecznie zapraszam, dużo więcej prywatnie jest na pewno na Instagramie, na fanpage’u regularnie informujemy również o tych odcinkach na kanale. Teraz już pewnie wiecie, tak zakładam, przynajmniej część z Was wie o tym, że zajmuję się mikroleasingiem.

Jak opowiadam o tym, w jaki sposób działamy, jak to powstało, jaką mamy grupę docelową, w jaki sposób się finansujemy, to słyszę: WOW, jaki pomysł! Jak na to wpadłeś?! Jak to się stało i tak dalej.

Po pierwsze, to nie jest tak, że ja na wszystko wpadłem i że ja to zrobiłem. Ja bardziej pomysł ulepszyłem. Leasing w Polsce istnieje od 25 lat. To jest pierwsza rzecz. Dla konsumentów również długo. Nie zawsze był uregulowany. Oprócz tego, to od znajomego usłyszałem, że on w ten sposób działa, a później tutaj rozbudowałem to i co zrobiłem? Zacząłem czytać, zbierać różne informacje.

To są tylko te książki, które jeszcze mam w biurze na temat samego leasingu. “Leasing czy kredyt”, “Leasing, czyli więcej za mniej”, “Leasing w prywatyzacji” – rzeczy, które kompletnie są mi już dzisiaj niepotrzebne, dlatego, że to wykorzystywane było w czasach, kiedy się zmieniał ustrój. Dalej “Leasing w praktyce”, “Zastaw rejestrowy nową formą zabezpieczenia wierzytelności”, czyli kolejne książeczki, które są bezpośrednio związane już z tym jak dalej zabezpieczać wierzytelność, czy “Forfaiting”, jak przenosić te wierzytelności dalej.

Jak sobie popatrzycie tutaj, to mam magazyny, które są gdzieś z 2000 roku, czy jeszcze starsze, które sobie na OLX znalazłem, dorwałem. Zamówiłem książki, które jak sprawdzałem, np. ta książka jest z ’91 roku. Czyli tak naprawdę… książka “Leasing czy kredyt” powstała krótko po tym, jak w Polsce był robiony leasing.

Jeżeli chodzi o rzeczy podatkowe, stricte książki, gdzie czytałem całe książki związane z podatkami, z różnego rodzaju rozliczaniem tego wszystkiego, co jest dla mnie męką, serio. Po prostu wiem, że to jest ważne, więc trzeba na to zwrócić uwagę i trzeba nad tym siedzieć.

Dlaczego w ogóle to wszystko robiłem i dlaczego czytałem tyle książek, różnych opracowań? Właściwie wszystko co w języku polskim dorwałem odkąd powstał w Polsce leasing, to zamawiałem na różnych portalach aukcyjnych, gdzie były wystawiane, bo większość z tych książek już w księgarniach nigdzie nie ma. Natomiast gdzie tylko coś widziałem, to zamawiałem i wszystko czytałem. Właśnie dlatego, żeby dopracować ten pomysł.

Czasami przeczytałem 2-3 książki, w której ta wiedza się powtarzała, w której już była mocno nieaktualna, dlatego, że podatkowa wiedza w dużej mierze już jest nieaktualna. Ale w niektórych książkach znajdowałem takie perełki, takie smaczki, które później powodują, że mam przewagę konkurencyjną. Wiem, że rzeczy, które wcześniej były wykorzystywane np. przy prowadzeniu leasingu u przedsiębiorców i nie zawsze się sprawdziły albo się sprawdzały, ale przedsiębiorcy tego nie chcieli, a osoby prywatne mogą to chcieć, a robiąc leasing osobom prywatnym, możemy zwrócić uwagę na różne inne rzeczy i wykorzystuję całą tą wiedzę.

Mam konkretny przykład. Kiedyś bardzo popularna w leasingu była kaucja. Nie było czegoś takiego, jak wkład własny, tylko była kaucja. Tylko od strony podatkowej, gdzie indziej wyczytałem, że kaucja jest neutralna podatkowo, więc przedsiębiorca nie mógł wrzucić sobie tego w koszty. Każdy przedsiębiorca wie, że leasing, przynajmniej jeszcze do niedawna, był bardzo opłacalny podatkowo, więc dla przedsiębiorców trzeba było zrobić wszystko co jest możliwe, żeby jak najbardziej się opłacało podatkowo, bo firmy miały podobne oferty, więc konkurowały tym, żeby przyciągnąć do siebie klienta fajną obsługą, tym, żeby było opłacalne podatkowo i oczywiście swoją ofertą, czyli wysokością oprocentowania.

Natomiast w momencie, kiedy mam osoby prywatne, mogę im zaproponować kaucję zamiast wpłaty własnej właśnie dlatego, że dla nich to i tak nie ma znaczenia. Dlatego, że przedsiębiorca wrzuca to sobie w koszty, a osoba prywatna, jeżeli kupuje sobie coś do domu, to w koszty sobie tego nie wrzucasz, więc nie ma znaczenia czy Ty wtedy wpłacasz kaucję, czy to jest wkład własny. Wykorzystując tylko taki element, nagle okazało się, że mogę zyskać nawet 3 punkty procentowe rentowności na podatku, oczywiście, w momencie, kiedy ta umowa wchodzi. Na końcu i tak to trzeba będzie oddać, i tak wszystkie podatki trzeba zapłacić.

Natomiast jeżeli wiemy, że do płynności, do tego, że umowa jest podpisywana od trzynastu do dwudziestu kilku miesięcy, to to ma znaczenie. Tak naprawdę my tymi pieniędzmi przez kolejny rok czy dwa jesteśmy w stanie obracać i mieć większą rentowność.

Tego typu smaczki znajduję w książkach, które zostały wydane w ’91, w ’93 roku. Coś, do czego większość osób w ogóle w ten sposób do tego nie podchodzi, nie patrzy tak na to. Ale te osoby, które znajdują takie rzeczy, zauważyłem, że mają inną wadę, inny problem, czy inne wyzwanie związane z biznesem, a mianowicie tak długo czytają te wszystkie rzeczy i tak dużo szukają tych informacji, że nigdy nie ruszają. Nigdy nie idą do przodu, bo zawsze czują, że jeszcze coś muszą doczytać, jeszcze czegoś muszą się dowiedzieć.

Oczywiście to nie są jedyne książki, które przeczytałem, dlatego, że zarówno o księgowych czy podatkowych, czy te najnowsze książki, to pewnie teraz są w kancelarii, czy w księgowości, czy gdzieś jeszcze w innym miejscu w naszej firmie. Ale oprócz tego jeszcze jest kilkanaście książek związanych z wierzytelnościami czy później z faktoringiem, czy z innymi dziedzinami pokrewnymi, po to, żeby dalej to wszystko bardzo fajnie szło do przodu.

Wracając do tych osób, które nigdy nie są w stanie ruszyć z miejsca – dla mnie cały czas jest ważne, żeby to wszystko czytać w momencie, kiedy to już się dzieje. Czyli mam podstawową wiedzę, ruszam. Cokolwiek zaczynam robić. Widzę w praktyce jak to funkcjonuje. Widzę na co fajnie reagują klienci, a co im się nie podoba. Wtedy zaczynam zdobywać dodatkową wiedzę. Czasami bardzo twardą, czasami miękką, z obsługi tego klienta. Widzę na co oni fajnie reagują, widzę jakie są też możliwości. Wtedy, kiedy klient mówi mi, że coś mu się nie podoba, jestem w stanie wyciągnąć z głowy 3-4-5 innych rozwiązań, które gdzieś wyczytałem, wiedząc już, w praktyce zapamiętując to, dlatego, że po prostu już to robię i już wiedziałem, w którym momencie byłbym w stanie to zastosować.

Bardzo ważne jest, żeby równolegle wszystko funkcjonowało. Tak, jak pociąg jedzie na dwóch szynach: na jednej da radę do jakiegoś miejsca, ale w końcu się wypieprzy, po prostu. Prawdopodobnie. Oczywiście są różne konstrukcje, ale taki stabilny biznes leci przynajmniej na dwóch szynach. Są różne teorie na ten temat, ale chodzi o to, żeby z jednej strony była praktyka, a z drugiej strony teoria. Musimy mieć dużo wiedzy, żeby dobrze rozwijać praktyczne zastosowania. Właśnie tak też funkcjonują, można powiedzieć, rzeczy związane z innowacjami. Łączymy ze sobą dwie rzeczy, które już istniały i nagle powstaje trzecia rzecz zupełnie nowa, innowacyjna, fajna.

To, co jest naprawdę ważne, to to, że to nie są pomysły, że ktoś na to wpadł i to się zadziało, to jest i tyle, tylko zazwyczaj to jest ogrom pracy, której na co dzień nie widać. Staram się tutaj na kanale pokazywać tą pracę, pokazywać jak to wygląda. I stwierdziłem, że mogę Wam powiedzieć, że przeczytałem kilkadziesiąt książek z tym związanych. Ale myślę sobie, że jak Wam pokażę, to łatwiej będzie to wszystko zwizualizować, zrozumieć. To i tak jeszcze nie jest wszystko, żeby wiedzieć, że jeżeli wchodzisz w jakiś biznes, zacznij działać, zacznij robić cokolwiek w tym temacie. Ale oprócz tego zdobywaj wiedzę i się ucz.

Tutaj nie ma żadnej strony internetowej, żadnych takich rzeczy. Przeczytałem masę stron internetowych, byłem na stronie internetowej praktycznie każdej firmy w Polsce, która robi leasing. Poczytałem ich regulaminy, takie rzeczy. Warto to wszystko robić, ale nie zapominając o bieżącym działaniu. O tym, że warto iść krok po kroku.

Teraz jesteśmy na takim etapie, gdzie już mamy bardzo fajnie dopracowany cały produkt. Bardzo fajnie dograną całą sprzedaż. Jesteśmy już przygotowani na wejście naszych dwóch nowych produktów, które równolegle testujemy już na mniejszej ilości klientów. A dzisiaj jesteśmy w takim miejscu, że potrzebujemy więcej finansowania zewnętrznego. Dlatego z tego miejsca jest oferta dla Was, jeżeli ktoś jest zainteresowany zainwestowaniem przynajmniej 20 tysięcy złotych, to zapraszamy. Nie mówię konkretnie jakie to jest oprocentowanie, dlatego, że to się z czasem zmienia. Im więcej mamy inwestorów, to oprocentowanie trochę spada. Tu zapraszam na stronę mikroleasing.pl – tam możesz zobaczyć jaka aktualnie jest oferta. Będziemy też tutaj pod filmem linkowali do tej strony, żeby sprawdzić i zobaczyć, jaka aktualnie jest oferta i tam zobaczycie jak wygląda oferta, jak wygląda tak naprawdę taka laurka, miejsce, gdzie widzicie: “hej, jest taka oferta!”, tak to wygląda, fajnie wszystko jest opisane z ładnymi zdjęciami. A praktyka, a biznes to są dziesiątki setki godzin siedzenia nad tym wszystkim, czytania tego wszystkiego w praktyce obsługi i rozmów z tymi klientami. Działań zarówno takich miękkich, sprzedażowych, jak i czasami pisanie interpretacji podatkowych, czy prośby o interpretacje podatkowe, pisanie pozwów, czasami, niestety, ale windykacji. Wszystkie te rzeczy mają miejsce i to jest biznes, to jest po prostu harówka.

Widzicie to, co jest z przodu, a tu pokazuję Wam takie przynajmniej teoretyczne kulisy tego, jak powstaje nowy projekt, jak powstaje biznes, jak w ciągu roku trzeba “wciągnąć” kilkadziesiąt książek robiąc równolegle biznes cały czas pięknie go rozwijając.

Zostaw komentarz